Autor: Marie Lu
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Ilość stron: 304
„Każdy dzień oznacza nowe dwadzieścia cztery godziny. Z każdym kolejnym dniem wszystko na nowo staje się możliwe. Obojętnie, czy żyjesz, czy giniesz, możesz mieć tylko jeden dzień naraz.”
Czytam
bardzo różne książki. Od młodzieżówek po literaturę kobiecą, od obyczajówek po
fantasy, od współczesnych baśni po horrory. Od jakiegoś czasu przekonuję się
także do niezwykle popularnej dystopii. Zaczęło się od osławionych „Igrzysk śmierci”
i serii „GONE”, które trafiły do grupy moich ulubionych powieści, a skończyło
się, póki co, na trylogii „Legenda” Marie Lu. Uwielbiam poznawać nowych
autorów, analizować wymyślone przez nich postaci i uniwersa. Dystopie często
ukazują świat zniszczony wyłącznie przez człowieka i upływ czasu, a historie
zbudowane na tym tle okazują się naprawdę dobre i warte uwagi. Jak było w
przypadku „Rebelianta”?
Day to
inteligentny, przekorny i niezwykle sprytny chłopak. Żyje w Republice -
państwie mającym swoje ściśle określone, surowe zasady, które niekoniecznie mu się
podobają. Jest rebeliantem. Całe dnie spędza na włóczędze po ciemnych uliczkach
miasta, na poszukiwaniu pożywienia i na zwyczajnej próbie przetrwania. Ponad
wszystko kocha swoich najbliższych i wielokrotnie naraża się na wszelakie
niebezpieczeństwa byle tylko zapewnić im podstawowe wyżywienie i jako taki byt.
Podczas jednej z jego wypraw po leki dla brata, zostaje zauważony i oskarżony o
popełnienie morderstwa. Zginął bowiem kapitan Iparis, brat June, cudownego
dziecka Republiki. Chcąc pomścić Metiasa, dziewczyna rusza w pogoń za Day'em
stawiając przed sobą nie lada wyzwanie. Chłopak jest przecież najsławniejszym w
całym państwie nieuchwytnym przestępcą. June udaje się go spotkać, jednak w
całkowicie niespodziewanych okolicznościach...
Świat
przedstawiony w „Rebeliancie” intryguje i od początku wzbudza zainteresowanie
czytelnika. Republika, utworzona na terenie niegdyś zachodniego wybrzeża Stanów
Zjednoczonych to niezwykle surowe państwo. Zasady tam panujące są brutalne i
krzywdzące dla większości społeczeństwa. Ludność jest przez cały czas
kontrolowana, a tamtejszy podział na grupy społeczne to w większości ogromna
niesprawiedliwość. To, do której z nich zostanie przydzielony dany obywatel,
zależy od wyniku, który uzyska na egzaminie zwanym Próbą. Takiemu testowi
zostają poddane dzieci w wieku zaledwie dziesięciu lat. Jeśli zdobędziesz
wysoki wynik, stajesz się ulubieńcem władz. Jeśli pójdzie Ci słabo - juz nie
liczysz się dla państwa i zostajesz zesłany do obozów pracy. To niezwykle
przemyślany, oryginalny i przede wszystkim ciekawy obraz totalitarnej
przyszłości. Okrutny, ale wzbudzający zainteresowanie i idealny do tworzenia
wszelkiego rodzaju intryg i zawirowań na tle politycznym, czyli ciągłej akcji.
„Rebeliant”
w niczym nie pokazuje tego, że jest debiutem Marie Lu. Powieść jest na tyle
dopracowana i sprawnie, lekko napisana, że nigdy nie przypuszczałabym, że to
pierwsza książka autorki. Ze względu na rozbieżność racji i przemyśleń
bohaterów, spotykamy się z narracją pierwszoosobową dwutorową, by lepiej
zrozumieć każdego z nich. Nie zawsze ten zabieg się sprawdza, jednak w tym
przypadku to całkiem dobre rozwiązanie. Nie mogę nie wspomnieć tutaj o kreacji
bohaterów, która również zasługuje na pochwałę. Postaci są wyraziste, barwne i
mają mocne charaktery, co zdecydowanie czyni powieść wartą uwagi. Bo kto
chciałby poznawać losy osóbek, które boją się własnego cienia, a muszą
przetrwać w tak niebezpiecznym świecie? I ciekawą sprawą jest to, że mimo iż
June i Dave to bohaterowie twardzi i zdecydowani, to uczucie między nimi jest
delikatne i subtelne, jakby na przekór ich naturze. Uwielbiam wszelkiego
rodzaju kontrasty, szczególnie jeśli chodzi o książkowe postaci, także nie
mogłam nie zwrócić na to uwagi.
Nie do
końca wiedziałam czego spodziewać się po „Rebeliancie”. Obawiałam się, że autorka
powtórzy schematy ze znanych już dystopii. Okazało się jednak, że jest to
naprawdę oryginalna, ciekawa i warta uwagi powieść. Pomimo drobnych niedociągnięć,
podobała mi się bardzo i już niecierpliwie oczekuję ostatniego tomu trylogii,
który niestety jeszcze nie pojawił się w Polsce. Przeczuwam, że Marie Lu nie
pokazała nam jeszcze wszystkiego i na razie mogę sobie tylko wyobrazić jak
wiele spraw wyjaśni się w dalszym ciągu historii, jak wiele sekretów wyjdzie na
jaw i jak bardzo zagmatwana będzie fabuła. Po lekturze „Rebelianta” mam dużo
większe oczekiwania co do autorki i mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zielona Sowa!
Książka do nabycia w księgarniach:
FONT polska księgarnia
Gandalf
Książka do nabycia w księgarniach:
FONT polska księgarnia
Gandalf
Pod hasłem
Muszę się zabrać za tę serię... Muszę!
OdpowiedzUsuńChetnie przeczytałabym tą książkę, zapowiada się niebanalnie!
OdpowiedzUsuńZapowiada się naprawdę ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie ma co dużo mówić - intryguje :) A właśnie takie książki lubię, więc kto wie :) Może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie - blog ubogacam o krótkie vlogi :)
Recenzja dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę"
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam!
Nieco zawiodłam się na tej książce, ale i tak chętnie sięgnę po drugi tom. :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem dlaczego, ale w ogóle mnie do tej serii nie cięgnie :).
OdpowiedzUsuńJestem tym zainteresowana, ale na razie czytam inne książki. Na razie nie widzę szans, że przeczytam tę.
OdpowiedzUsuń