Ilość stron: 360
„Straciłam poczucie orientacji. Na mapie. W życiu. Pochylam się, aż opieram czoło o schowek, ukrywając twarz przed światem. Światem, z którego mam ochotę się wypisać.”
„Pierworodna” to druga część dylogii, opowiadającej o potomkach hrabiny Elżbiety Batory. Tom pierwszy czytałam zaraz po premierze i byłam zachwycona tą książką! Nie jest to może literatura z najwyższej półki, ale zrobiła na mnie duże wrażenie swoją oryginalnością i wykorzystaniem motywu wyjątkowo ciekawej postaci z kart historii. Czytało mi się ją szybko i przyjemnie, a zakończenie pozostawiło ogromny niedosyt, który niedawno mogłam zaspokoić, sięgając po drugi tom. Czy autorce udało się utrzymać to dobre wrażenie i zakończyć tę serię w satysfakcjonujący dla czytelnika sposób? W pewnej mierze tak.
Akcja książki rozpoczyna się zaraz po wydarzeniach z pierwszej części. Główna bohaterka, Audra, odzyskała już wspomnienia, których sama starała się jakiś czas temu pozbyć, a także w końcu poznała powód, dla którego chciała o wszystkim zapomnieć - swoją córeczkę. Teraz kiedy usunięcie wspomnień nie zadziałało, Audra musi zrobić wszystko, by ją chronić. Przede wszystkim musi odnaleźć Historyka, swojego największego wroga, i raz na zawsze zakończyć wojnę między Potomkami a Dziedzicami. Nie jest to jednak proste zadanie, bo dziewczyna ma przeciwko sobie całą masę wpływowych ludzi. Konflikt między nią, a Historykiem narasta, Audra traci nawet Lukę. Musi odbić go z rąk Dziedziców zanim będzie za późno. W walce nie pomagają jej okrutna zdrada jednego z sojuszników i problemy z opanowaniem własnej rosnącej w potęgę mocy. Wkrótce dochodzi do ostatecznej konfrontacji... Która ze stron będzie zwycięska?
Tak jak w „Potomkach” akcja rozkręcała się powoli, a autorka stopniowo budowała napięcie, tak w „Pierworodnej” już od pierwszej strony narzucone jest szaleńcze tempo. Tosca Lee nie traci czasu na jakieś zapychacze stron, nie rozwleka akcji na więcej rozdziałów niż jest to konieczne, ale po prostu stopniowo dąży do rozwiązania intrygi, nie szczędząc po drodze pościgów i walki. Z jednej strony jest to fajne, bo czytelnik się nie nudzi tylko z niecierpliwością przewraca strony, by upewnić się, czy bohaterowie wyjdą cało z kolejnej opresji, ale z drugiej strony jest tego po prostu za dużo. Za dużo ucieczek, zwrotów akcji, pościgów - w pewnym momencie zaczyna to być lekko męczące. Zabrakło mi w tym wszystkim większej dynamiki, zróżnicowania tych wydarzeń, a także emocji innych niż niepewność i strach o bohaterów.
Fabuła jest nieco chaotyczna i przyznam, że ciężko było mi się wczuć emocjonalnie w tę historię. Tak jak w pierwszym tomie zapałałam sympatią do Audry, Luki i kilku innych bohaterów, tak tutaj trudno było mi te uczucia przywołać. Ich sylwetki zostały trochę przyćmione przez natłok wątków sensacyjnych i trochę mi szkoda, że autorka nie rozwinęła tych postaci bardziej, skupiając się na mnogości wydarzeń.
Mimo wszystko czuję pewien sentyment do tej dylogii. Pomysł na nią był naprawdę świetny i fajnie wprowadzony w „Potomkach”, a bohaterowie wyraziści i dający się lubić. Żałuję, że drugi tom nie spełnił do końca moich oczekiwań, ale jednak jest on konieczny do domknięcia tej serii i każdy, kto chce poznać zakończenie, prędzej czy później go przeczyta. Jako powieść rozrywkowa, typowo na odstresowanie jest w porządku: mamy sensację, historię, trochę fantastyki i romansu - razem tworzy to fabułę, która wciągnie na kilka godzin. Jednak jako kontynuacja świetnych „Potomków” i zwieńczenie historii z tak fajnym pomysłem: liczyłam na coś więcej.
Tekst jest oficjalną recenzją dla portalu LubimyCzytać :)
Nie miałam jeszcze okazji czytać tomu pierwszego, może z czasem uda mi się poznać oba...niestety kontynuacje często nie spełniają naszych oczekiwań.😞
OdpowiedzUsuń