Wydawnictwo: MAG
Ilość stron: 546
„- Więc mówisz, że będę miał bliznę? - Dużą i brzydką. Na piersi. - Cholera - mruknął Jace - A zależało mi na tych pieniądzach za pokaz mody plażowej.”
Serie,
które zawierają więcej niż trzy tomy, przerażają czytelników. Bo w końcu ile jedna
opowieść może się ciągnąć? W niektórych przypadkach, rzeczywiście, jest czego
się bać – każda kolejna część jest gorsza od poprzedniej, widać brak pomysłu na
fabułę i historia, która już dawno powinna zostać zakończona, trwa nadal. Są
jednak takie książki, które mogą mieć niezliczoną ilość kontynuacji, a i tak
każda będzie na przynajmniej dobrym poziomie. Do tej grupy można zaliczyć
choćby kultową serię „Harry Potter” J.K.
Rowling. Jeszcze nie tak dawno zastanawiałam się czy stworzenie czwartego tomu „Darów Anioła” to dobry pomysł. Okazało się,
że mimo nieco gorszej fabuły od poprzednich części, ta wciąż jest całkiem
przyjemnie napisana. Dlatego też pełna nadziei i pozytywnego nastawienia
wzięłam się za piątkę. Czy po jej przeczytaniu mogę uznać cały cykl przygód
Clary za udany?
Jace i
Sebastian zniknęli, a świat Nocnych Łowców mniej lub bardziej gorliwie stara
się ich odnaleźć. Okazuje się, że ta dwójka związana jest demonicznym czarem,
który nie pozwala na unicestwienie tylko jednego z nich – jeśli któregoś zranisz,
ucierpi też ten drugi. Clary bardzo tęskni za ukochanym i kiedy dowiaduje się,
że Clave odkłada poszukiwania na dalszy plan, stara się na własną rękę znaleźć
i uwolnić Jace’a. Wspiera ją grupka zaprzyjaźnionych Nocnych Łowców wraz z
Magnusem i Simonem, ale w dużej mierze musi działać sama. Wykazuje się wielką
odwagą, biorąc na swoje braki najniebezpieczniejsze zadanie, a cena przegranej
jest zbyt wysoka. Czy uda jej się uratować ukochanego? I czy Nocni Łowcy raz na
zawsze unicestwią Sebastiana?
Ileż ja
się już naczytałam o losach Clary! Piąta część „Darów Anioła” za mną, a ja
wciąż łaknę więcej. Chyba ten fakt najlepiej oddaje moje odczucia w stosunku do
całej serii. A skupiając się już na tym konkretnym tomie, podobało mi się. Było
mocno, dynamicznie i spektakularnie. Po nieco słabszym „Mieście upadłych aniołów”
autorka powróciła do formy i stworzyła powieść na miarę pierwszych tomów cyklu.
Czytelnik znajdzie tu wiele więcej wątków pobocznych, które przeplatają się z wiodącym,
czyli poza poszukiwaniem Jace’a przez Clary, mamy okazję zaobserwować relacje
między Magnusem a Alekiem, Simonem a Isabelle oraz Mają a Jordanem. Nie brak tu
miłosnych uniesień, okazywania uczuć i sercowych rozterek, ale nie wybijają się
one na pierwszy plan, pozostawiając miejsce intrygom, potyczkom i zagadkom.
Historii
wykreowanej przez Clare nie da się również odmówić dramatyzmu, który ujawnia
się szczególnie w ostatnich rozdziałach, przybierając gigantyczne rozmiary.
Jest wesoło, smutno, czasami wręcz tragicznie, ale nigdy nudno! Cassandra jest
mistrzynią w robieniu zamieszania. Jej historie są szalone, nieprzewidywalne i czasami
ciężko za nimi nadążyć. Autorka lubi bawić się z czytelnikiem w kotka i myszkę.
Powoli naprowadza na prawidłowy trop i daje wiele odpowiedzi, ale jeszcze
więcej pytań. Potrafi doprowadzić tym czytelnika do szewskiej pasji, ale z
drugiej strony tylko podnosi poziom zaciekawienia i sprawia, że chce się więcej.
Co tu dużo mówić, Clare ma naturalny talent pisarski i wszystko, co wyjdzie
spod jej pióra, czyta się fantastycznie! Dlatego ja jej powieści oceniam pod
kompletnie innym aspektem - takim jak fabuła, bohaterowie, czy płynność
historii, bo napisane są zawsze tym samym, świetnym stylem.
Bohaterowie
w tej części naprawdę dali się polubić! Tak jak w poprzednim tomie
niekoniecznie podobały mi się ich kreacje i relacje z innymi postaciami, tak
tutaj niemal wszystko przybrało odpowiednie proporcje. Szczególnie miło
wspominam Isabelle, która wcześniej dała się poznać tylko jako pewna siebie,
silna wojowniczka o ciętym języku, a w „Mieście zagubionych dusz” pokazuje swoją
drugą naturę. Można zauważyć jak zmienia się pod wpływem bliskich osób, jak
bardzo jest wrażliwa na ich cierpienie i jak mocno przeżywa wszystkie wzloty i
upadki. Natomiast Alec odkrywa więcej gorszych cech - jest zbyt ciekawski i
zaborczy, co czyni jego miłość toksyczną i w efekcie prowadzi do zepsucia jego
relacji z Magnusem. Z kolei postacią, która przyciąga większość uwagi
czytelnika, jest Sebastian. Nie będę ukrywać, że lubię czarne charaktery, ale
tylko, jeżeli są ciekawie wykreowane i pokazane w niejednoznaczny sposób. Tak
właśnie jest w tym przypadku – czytelnik nie jest w stanie z góry określić
intencji Sebastiana, próbuje go zrozumieć i przewidzieć jego kolejny ruch,
jednak jest to trudną sztuką, co oczywiście stanowi jeden z atutów historii.
Podsumowując,
absolutnie nie zawiodłam się na „Mieście zagubionych dusz”. Spotkałam się już z
wieloma opiniami, że autorka mogła zaprzestać kontynuacji trylogii, że kolejne
części nie są już tak dobre, są pisane dla pieniędzy i na siłę. Nie mogę się z
tym zgodzić! Ja wciąż potrafię czerpać radość z poznawania dalszych losów
Clary, z obcowania z piórem Cassandry Clare i z przebywania w świecie Nocnych
Łowców. Za każdym razem odkrywam w tej historii coś nowego i zachłannie łapię
każde kolejne słowo. Z mojej strony polecam serdecznie całą serię i oczekuję
niecierpliwie jej finału!
Książka do nabycia w księgarniach:
FONT polska księgarnia
Gandalf
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
Czytam fantastykę
Czytam opasłe tomiska
Uwielbiam tę część. Może była troszeczkę chaotyczna, ale według mnie, po mieście kości najlepsza
OdpowiedzUsuńZgadzam się w zupełności! ;)
Usuńniedawno dopiero poznałam tom I niezbyt mi się podobał - oczywiście mam w planie kontynuowanie serii, ale nie wiem kiedy to nastąpi :)
OdpowiedzUsuńSkoro pierwszy tom niezbyt Ci się podobał, to nie jestem pewna czy pozostałe przypadną Ci do gustu, ale jak najbardziej próbuj ;)
UsuńJa właśnie jestem jedną z tych osób, która uważa kolejne części za zbędne - jasne, czyta się te książki świetnie, ale po co to rozwlekanie fabuły i na siłę uprzykrzanie życia bohaterom? Tym bardziej, że większość zagrywek jest typowy pod publiczkę - to już nie jest książka Cassandry tylko książka jej fanów.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, mogłoby obyć się bez kolejnych części, ale w sumie cieszę się, że autorka postanowiła dalej pisać. Cóż, ciągnie mnie do tych Nocnych Łowców i nic na to nie poradzę! :D Mogłabym czytać o ich losach jeszcze wiele, wiele książek, byleby trzymały przyzwoity poziom, co jak na razie Cassandrze się udaje ;)
UsuńJedna z moich ulubionych serii, a ja nadal jej nie skończyłam. Muszę nadrobić :).
OdpowiedzUsuńZachęcam ;)
UsuńJeszcze niestety nie czytałam żadnej książki Clare, a takie recenzje jak Twoja uświadamiają mi tylko, ile tracę - niedługo w końcu wybiorę się do księgarni :)
OdpowiedzUsuńPolecam zarówno cykl Darów anioła, jak i Diabelskie maszyny! Świetne serie ;)
UsuńNiedawno skończyłam czytać tę książkę! :) Zgadzam się z tobą, jest zdecydowanie na miarę pierwszych części.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o bohaterów, to Isabelle ujawniając swoją nieco bardziej 'ludzką' naturę zdobyłam sobie maksimum mojej sympatii. <3
Już zerkam do Ciebie na recenzję! ;)
UsuńWłaśnie jestem w trakcie czytania tego tomu i nadal nie mogę się nadziwić jak wielką władzę mają nade mną przygody Clary i Jace'a :D Wprost nie mogę się oderwać :D
OdpowiedzUsuń