15 września, 2013

Złomiarz - Paolo Bacigalupi


Autor: Paolo Bacigalupi
Wydawnictwo: MAG
Ilość stron: 288

„Więzy krwi to nic. Liczą się sami ludzie. Jeśli stoją za tobą, a ty za nimi, to być może można to nazwać rodziną. Wszystko inne to tylko kłamstwo i mydlenie oczu.” 




Lubię zaczytywać się w fantastyce, przenosić się do świata, w którym wszystko jest możliwe, a w szczególności poznawać najróżniejsze uniwersa i wizje przyszłości. Jakiś czas temu natknęłam się na termin fantastyka ekologiczna - brzmi ciekawie, nieprawdaż? Postanowiłam sprawdzić co kryje się za tym pojęciem i tak trafiłam na „Złomiarza” Paolo Bacigalupiego. Autor ten wychowywał się w hippisowskiej rodzinie w stanie Kolorado, a studiował i pracował w Chinach. Podróżował również po krajach Południowo-Wschodniej Azji, a po powrocie do USA zamieszkał w Bostonie, gdzie zaczął pisać fantastykę. Ostatecznie osiadł jednak w rodzinnym stanie Kolorado. Ma na swoim koncie wiele opowiadań, kilka powieści oraz nagród. Został także okrzyknięty najciekawszym nowym głosem w fantastyce tego dziesięciolecia.

Na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej cięte są na złom osadzone na piasku ogromne, stare i bezużyteczne tankowce. To właśnie tam, w lekkiej ekipie przy wydobywaniu miedzianych kabli, pracuje nastoletni Nailer. Chłopak nie ma łatwego życia - jego praca jest ciężka, zarobki marne, a na pomoc od strony rodziny nie ma co liczyć. Jego matka zmarła, a ojciec każdy grosz przepija, bądź wydaje na narkotyki. Nail codziennie musi wyrobić normę i liczyć, że przeżyje do następnego dnia. Jego jedyną pociechą są nieliczni przyjaciele, a w szczególności Pima i jej matka, na które zawsze może liczyć. Pewnego dnia chłopak zauważa na skałach rozbity przepiękny kliper. Okazuje się pełen skarbów, które znacznie podniosłyby standard życia Naila i Pimy, także długo się nie zastanawiając, ta dwójka rusza na łowy. Podczas plądrowania statku spotykają jedyną ocalałą - piękną dziewczynę, która sprawia, że Nailer ma przed sobą nie lada dylemat: uratować bogaczkę czy zostawić ją na pastwę losu i zabrać skarby?

„Złomiarz” to książka, która na od samego początku zachwyca klimatem. Jest mrocznie, tajemniczo, panuje nieco ciężka i duszna atmosfera. Niezwykle łatwo można wyobrazić sobie świat w odcieniach zgniłej zieleni i brązu, ogromne wraki, w których unoszą się opary oleju, a także wybrzeże, na którym żyją bohaterzy. Obraz przyszłości jest niezwykle klimatyczny i genialnie oddziałuje na wyobraźnię czytelnika. Samej w sobie fantastyki jest tu raczej mało - na pewno w jakiś sposób zalicza się do tego uniwersum, ale jeżeli chodzi o postaci, to znajdziemy tylko jeden gatunek o nadnaturalnych cechach. Są to półludzie, czyli genetycznie zmodyfikowane kreatury, które łączą w sobie właściwości ludzkie i zwierzęce. Zostały stworzone po to by służyć ludziom i wyjątkiem wśród nich są osobniki nieposiadające właściciela. Reszta bohaterów to zwykłe osoby, które równie dobrze mogłyby żyć w teraźniejszych czasach, na pewno bardziej pozytywnych niż realia książkowe.

Paolo Bacigalupi ma dość specyficzny styl, który nie każdemu przypadnie do gustu. Jego powieści są ciężkie w czytaniu, jednak niezmiernie ciekawe. W „Złomiarzu” irytowało mnie bardzo, ale to bardzo wolne tempo akcji, które z czasem się rozwijało, jednak nie do tego stopnia, żebym nie mogła oderwać się od czytania. Mimo wszystko jest w tej książce coś co przyciąga i każe czytać dalej - jak dla mnie to wspomniany wcześniej klimat i niesamowite działanie na wyobraźnię czytelnika. Mnogość barw i dźwięków, które czytelnik jest w stanie odtworzyć podczas czytania, jest ogromna i pod tym względem Bacigalupi okazał się absolutnym mistrzem. Historia sama w sobie jest ciekawa i w książce naprawdę wiele się dzieje, nie czuć tego jednak podczas czytania. Dopiero po skończeniu powieści zdałam sobie sprawę z tego jak była interesująca i jak wiele się w niej wydarzyło.

W ostatecznym rozrachunku jak najbardziej polecam Wam „Złomiarza”. Absolutnie nie jako lekką powieść do poduszki, ale jako wolną, może i nieco refleksyjną książkę, którą należy się delektować. Niezwykle pobudza wyobraźnię i z miejsca przenosi do innego świata, który choć nie jest może pożądaną przez nas wizją przyszłości, to niesamowicie intryguje i jest wspaniałym tłem do rozgrywającej się tam historii. Ja z chęcią sięgnę po kolejne dzieła Bacigalupiego i dam się ponieść wyobraźni!      


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MAG!
Książka do nabycia w księgarniach:
Gandalf
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
Czytam fantastykę

9 komentarzy:

  1. Czytają twoją recenzję jestem pod wrażeniem w jak ciekawy i oryginalny sposób opisałaś tę powieść, która wydaje mi się być interesującą pozycją :) Jeśli znajdę ją kiedyś w bibliotece to z pewnością przeczytam, pozdrawiam i czekam na więcej tak świetnych tekstów ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. "Duszna atmosfera" to jest to, co sprawia że mam ochotę ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię takie książki, którymi mogę się delektować, więc z chęcią przeczytam jak nadarzy się okazja.

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie niby chętnie bym przeczytała, ale martwi mnie styl autora - chyba nie przebrnę...

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniecznie muszę dorwać w swoje ręce ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaintrygowałaś mnie. :) Zwłaszcza, że do tej pory nie spotkałam się z fantastyką ekologiczną, co tylko zwiększa moją ciekawość "Złomiarza". I w ogóle autor wydaje być się niezłym indywiduum. ;)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. chętnie przeczytam tak bardzo refleksyjną książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę obawiam się tej powolnej akcji, ale tak poza tym zapowiada się interesująco. Będę się za nią rozglądać. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ksiązka czeka u mnie na przeczytanie:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz i zapraszam ponownie :)

Inne