Wydawnictwo: MAG
Ilość stron: 288
„Więzy krwi to nic. Liczą się sami ludzie. Jeśli stoją za tobą, a ty za nimi, to być może można to nazwać rodziną. Wszystko inne to tylko kłamstwo i mydlenie oczu.”
Lubię
zaczytywać się w fantastyce, przenosić się do świata, w którym wszystko jest
możliwe, a w szczególności poznawać najróżniejsze uniwersa i wizje przyszłości.
Jakiś czas temu natknęłam się na termin fantastyka
ekologiczna - brzmi ciekawie, nieprawdaż? Postanowiłam sprawdzić co kryje
się za tym pojęciem i tak trafiłam na „Złomiarza” Paolo Bacigalupiego. Autor
ten wychowywał się w hippisowskiej rodzinie w stanie Kolorado, a studiował i
pracował w Chinach. Podróżował również po krajach Południowo-Wschodniej Azji, a
po powrocie do USA zamieszkał w Bostonie, gdzie zaczął pisać fantastykę.
Ostatecznie osiadł jednak w rodzinnym stanie Kolorado. Ma na swoim koncie wiele
opowiadań, kilka powieści oraz nagród. Został także okrzyknięty najciekawszym
nowym głosem w fantastyce tego dziesięciolecia.
Na
wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej cięte są na złom osadzone na piasku ogromne,
stare i bezużyteczne tankowce. To właśnie tam, w lekkiej ekipie przy
wydobywaniu miedzianych kabli, pracuje nastoletni Nailer. Chłopak nie ma
łatwego życia - jego praca jest ciężka, zarobki marne, a na pomoc od strony
rodziny nie ma co liczyć. Jego matka zmarła, a ojciec każdy grosz przepija,
bądź wydaje na narkotyki. Nail codziennie musi wyrobić normę i liczyć, że
przeżyje do następnego dnia. Jego jedyną pociechą są nieliczni przyjaciele, a w
szczególności Pima i jej matka, na które zawsze może liczyć. Pewnego dnia
chłopak zauważa na skałach rozbity przepiękny kliper. Okazuje się pełen
skarbów, które znacznie podniosłyby standard życia Naila i Pimy, także długo
się nie zastanawiając, ta dwójka rusza na łowy. Podczas plądrowania statku spotykają
jedyną ocalałą - piękną dziewczynę, która sprawia, że Nailer ma przed sobą nie
lada dylemat: uratować bogaczkę czy zostawić ją na pastwę losu i zabrać skarby?
„Złomiarz”
to książka, która na od samego początku zachwyca klimatem. Jest mrocznie,
tajemniczo, panuje nieco ciężka i duszna atmosfera. Niezwykle łatwo można
wyobrazić sobie świat w odcieniach zgniłej zieleni i brązu, ogromne wraki, w
których unoszą się opary oleju, a także wybrzeże, na którym żyją bohaterzy.
Obraz przyszłości jest niezwykle klimatyczny i genialnie oddziałuje na
wyobraźnię czytelnika. Samej w sobie fantastyki jest tu raczej mało - na pewno
w jakiś sposób zalicza się do tego uniwersum, ale jeżeli chodzi o postaci, to
znajdziemy tylko jeden gatunek o nadnaturalnych cechach. Są to półludzie, czyli
genetycznie zmodyfikowane kreatury, które łączą w sobie właściwości ludzkie i
zwierzęce. Zostały stworzone po to by służyć ludziom i wyjątkiem wśród nich są
osobniki nieposiadające właściciela. Reszta bohaterów to zwykłe osoby, które równie
dobrze mogłyby żyć w teraźniejszych czasach, na pewno bardziej pozytywnych niż
realia książkowe.
Paolo
Bacigalupi ma dość specyficzny styl, który nie każdemu przypadnie do gustu. Jego
powieści są ciężkie w czytaniu, jednak niezmiernie ciekawe. W „Złomiarzu”
irytowało mnie bardzo, ale to bardzo wolne tempo akcji, które z czasem się
rozwijało, jednak nie do tego stopnia, żebym nie mogła oderwać się od czytania.
Mimo wszystko jest w tej książce coś co przyciąga i każe czytać dalej - jak dla
mnie to wspomniany wcześniej klimat i niesamowite działanie na wyobraźnię
czytelnika. Mnogość barw i dźwięków, które czytelnik jest w stanie odtworzyć
podczas czytania, jest ogromna i pod tym względem Bacigalupi okazał się
absolutnym mistrzem. Historia sama w sobie jest ciekawa i w książce naprawdę
wiele się dzieje, nie czuć tego jednak podczas czytania. Dopiero po skończeniu powieści
zdałam sobie sprawę z tego jak była interesująca i jak wiele się w niej
wydarzyło.
W
ostatecznym rozrachunku jak najbardziej polecam Wam „Złomiarza”. Absolutnie nie
jako lekką powieść do poduszki, ale jako wolną, może i nieco refleksyjną
książkę, którą należy się delektować. Niezwykle pobudza wyobraźnię i z miejsca
przenosi do innego świata, który choć nie jest może pożądaną przez nas wizją
przyszłości, to niesamowicie intryguje i jest wspaniałym tłem do rozgrywającej
się tam historii. Ja z chęcią sięgnę po kolejne dzieła Bacigalupiego i dam się
ponieść wyobraźni!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MAG!
Książka do nabycia w księgarniach:
Gandalf
Książka do nabycia w księgarniach:
Gandalf
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
Czytam fantastykę
Czytam fantastykę
Czytają twoją recenzję jestem pod wrażeniem w jak ciekawy i oryginalny sposób opisałaś tę powieść, która wydaje mi się być interesującą pozycją :) Jeśli znajdę ją kiedyś w bibliotece to z pewnością przeczytam, pozdrawiam i czekam na więcej tak świetnych tekstów ;*
OdpowiedzUsuń"Duszna atmosfera" to jest to, co sprawia że mam ochotę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńLubię takie książki, którymi mogę się delektować, więc z chęcią przeczytam jak nadarzy się okazja.
OdpowiedzUsuńNo właśnie niby chętnie bym przeczytała, ale martwi mnie styl autora - chyba nie przebrnę...
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę dorwać w swoje ręce ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zaintrygowałaś mnie. :) Zwłaszcza, że do tej pory nie spotkałam się z fantastyką ekologiczną, co tylko zwiększa moją ciekawość "Złomiarza". I w ogóle autor wydaje być się niezłym indywiduum. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
chętnie przeczytam tak bardzo refleksyjną książkę:)
OdpowiedzUsuńTrochę obawiam się tej powolnej akcji, ale tak poza tym zapowiada się interesująco. Będę się za nią rozglądać. :)
OdpowiedzUsuńKsiązka czeka u mnie na przeczytanie:)
OdpowiedzUsuń