Ilość stron: 392
„Pawie rozkładają ogony, orangutany pohukują, a Homo sapiens wyewoluował do takiego stopnia, że potrafi przedłużać gatunek dzięki jednemu powłóczystemu spojrzeniu.”
„Mroczny zaułek” to książka, która przyciągnęła moją uwagę nie tylko intrygującym opisem, ale też bardzo pozytywnymi i głośnymi rekomendacjami. Powieść została określona przez Jojo Moyes mianem naprawdę dobrej, a prawa do niej zostały sprzedane do 26 krajów. W Wielkiej Brytanii czytelnicy nabyli aż ćwierć miliona egzemplarzy! Byłam ciekawa w czym tkwi jej fenomen, dlaczego jest tak popularna i czym wyróżnia się na tle innych thrillerów psychologicznych. Cóż, muszę z przykrością stwierdzić, że mój zapał został szybko ostudzony.
Główną bohaterką powieści jest Yvonne Carmichael, kobieta po pięćdziesiątce, żona i matka dwójki dorosłych już dzieci, a także ceniona pani genetyk. Ciężko pracowała na swoje sukcesy i renomę, dlatego może pozwolić sobie na pracę głównie jako wolny strzelec. Jej życie wygląda na w pełni poukładane i spokojne, jednak pewnego dnia ma miejsce wydarzenie, które wywołuje niemałe zamieszanie w codzienności Yvonne. Kobieta poznaje w Pałacu Westminsterskim tajemniczego mężczyznę i ulega jego urokowi. Wybucha między nimi romans, opierający się przede wszystkim na seksie i to w nietypowych, ryzykownych miejscach. Yvonne przestaje myśleć racjonalnie i daje się porwać namiętności, przez co może bardzo wiele stracić.
Powieść rozpoczyna się prologiem, w którym obserwujemy fragment rozprawy sądowej i dowiadujemy się, że główna bohaterka jest oskarżona o współudział w morderstwie. Kto kogo zabił i jak do tego doszło? Odpowiedź na to pytanie stanowi tak naprawdę trzy czwarte całej książki. Autorka od pierwszego rozdziału stosuje retrospekcję wydarzeń, w której dowiadujemy się o tym, jak rozpoczął się romans Yvonne i w jaki sposób doprowadził on do procesu sądowego. Ten powrót do przeszłości jest o tyle nietypowy, że pierwszoosobowy narrator - Yvonne - zwraca się bezpośrednio do swojego kochanka, tak jakby to jemu opowiadała całą tę historię. Z początku taka forma narracji jest dość męcząca, jednak kiedy już czytelnik się przyzwyczai, stanowi ona ciekawy element powieści i niewątpliwie ma swój urok.
Mam z tą książką problem, bo z jednej strony fabuła jest bardzo ciekawa, tak samo jak nietypowa narracja i sposób przedstawienia wydarzeń w retrospekcji, natomiast wykonanie, czyli sposób pisania Doughty i dłużyzny, opisy miejsc i przeżyć wewnętrznych głównej bohaterki, sprawiają że „Mroczny zaułek” czyta się bardzo wolno i opornie. Brakuje mi tutaj napięcia, konkretnych zwrotów akcji i przede wszystkim dynamiki. Rozumiem, że jest to thriller psychologiczny, więc wymaga zgłębienia przemyśleń i motywacji głównej bohaterki, ale tego jest mimo wszystko za dużo. Autorka często też wplata w fabułę sytuacje zbędne, które nie mają zupełnie wpływu na przebieg głównych wątków i równie dobrze mogłoby ich w tej książce wcale nie być, a cała historia tylko by na tym zyskała.
Końcowy proces sądowy jest za to wynagrodzeniem całej tej monotonii poprzednich trzystu stron. W końcu pojawia się jakieś drobne napięcie, przebieg procesu jest opisany bardzo zgrabnie i interesująco, a sylwetki uczestników przedstawione świetnie. Co więcej, sam finał powieści, dosłownie kilka ostatnich zdań, bardzo mnie zaskoczył. Muszę więc pochwalić autorkę za to, że chociaż na sam koniec się zrehabilitowała i zafundowała mi mały zwrot akcji. Myślę, że gdyby Louise Doughty ograniczyła trochę te przydługie monologi wewnętrzne i oszczędziła czytelnikowi tak szczegółowych opisów pogody czy danego miejsca, „Mroczny zaułek” wiele by na tym zyskał. Pomysł miał potencjał, a koncepcja z retrospekcją i tą swego rodzaju klamrą kompozycyjną, jaką jest proces sądowy, również została obmyślona bardzo dobrze. Szkoda, że ta historia nie została przedstawiona w bardziej przystępny sposób, z większą dynamiką i polotem. Może nie powiem, że żałuję czasu spędzonego z tą książką, ale na pewno czuję się w pewnym stopniu zawiedziona i oszukana tak dobrymi rekomendacjami.
Tekst jest oficjalną recenzją dla portalu LubimyCzytać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz i zapraszam ponownie :)