02 czerwca, 2019

Księga czarownic - Deborah Harkness

„Księga czarownic” autorstwa Deborah Harkness to wznowienie wydanej już w 2011 roku przez wydawnictwo Amber powieści z cyklu „Księga wszystkich dusz”. Wówczas występowała pod tytułem „Czarownica”, jednak wydawnictwo Mag w edycji z 2019 roku postawiło na tłumaczenie zgodne z tytułem serialu produkcji HBO, który kilka miesięcy temu pojawił się na ekranach. Zainteresowana trailerem, postanowiłam że zapoznam się w pierwszej kolejności z literackim pierwowzorem, by później móc porównać z nim adaptację. Z przykrością muszę stwierdzić, że ta prawie ośmiuset stronicowa cegiełka mnie pokonała i nie byłam w stanie dokończyć tej lektury.

Główną bohaterką powieści jest młoda doktor historii Diana Bishop, która wykłada na Uniwersytecie Yale i w wolnym czasie studiuje alchemiczne księgi w oksfordzkiej Bibliotece Bodlejańskiej. Podczas jednej ze swoich kilkugodzinnych sesji badawczych, napotyka manuskrypt, który promieniuje dziwnym lśnieniem. W środku brakuje kilku stron, a spod pisma wyłania się inny, napisany w nieznanym jej języku tekst. Diana orientuje się, że aby go odczytać musiałaby skorzystać ze swoich magicznych mocy. Odziedziczyła bowiem zdolności po swojej matce i jej przodkiniach, które już w czasach Salem zajmowały się czarami. Jednak kobieta stroni od magii, całe swoje życie podporządkowała nauce i przyziemnym sprawom, uciekając od swojego dziedzictwa. Kiedy w jej spokojne życie zaczynają wkradać się wampiry, demony i inne magiczne stworzenia, namawiające ją do ponownego otwarcia księgi, musi skonfrontować się ze swoim przeznaczeniem. Szybko okazuje się jednak, że manuskryptu nie ma w bibliotece, bo zaginął przeszło sto lat wcześniej. Dlaczego ta księga jest tak ważna dla magicznego świata? I jaki udział w życiu Diany będzie miał urzekający Matthew Clairmont - wampir, który coraz bardziej się do niej zbliża?

Fabuła „Księgi czarownic” niesamowicie intryguje. Jest magia, jest tajemnica, jest zapowiedź wielowątkowej, pełnej akcji opowieści o kobiecie, która konfrontuje się ze swoją przeszłością. Czego chcieć więcej? Dobrego wykonania! Każdy może mieć świetny pomysł na książkę, ale nie każdy potrafi tak ubrać go w słowa, by zachwycić czytelnika. To jest właśnie mój problem z tą powieścią. Deborah Harkness niewątpliwie ma bogatą wyobraźnię i warte uwagi koncepcje fabuły, jednak zupełnie nie potrafi zainteresować nimi odbiorcy. „Księga czarownic” to w większości przegadany harlequin, który nuży i irytuje. Brakowało mi akcji, brakowało takiej iskry, która sprawiłaby, że czytałabym stronę za stroną z wypiekami na twarzy. 

Bohaterowie również nie są mocną stroną tej powieści. Zarówno Diana jak i Matthew są nad wyraz wyidealizowani. Utalentowani, ze świetnymi posadami, zawsze wyglądają nieskazitelnie, a wszystko, czego dotkną się po raz pierwszy, z miejsca im się udaje. Ciężko wczuć się w ich relację, brakuje tutaj emocji, życia, wszystko jest rozwleczone i po prostu... nudne. 

Po męczącym przebrnięciu przez ponad 600 stron „Księgi czarownic” stwierdziłam, że nie będę już dłużej katować się tą powieścią. Uczcie się na moich błędach i nie sięgajcie po tę książkę, jeśli tak jak ja nie lubicie nudy w literaturze. Serial z czystej ciekawości obejrzę i mam nadzieję, że on nie zawiedzie mnie tak, jak książkowy pierwowzór. 
Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję serwisowi Jakkupowac.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz i zapraszam ponownie :)

Inne