Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Ilość stron: 340
„Są rzeczy, o których wiesz, że prędzej umrzesz, niż o nich komukolwiek powiesz.
Rzeczy, o których wiesz, że lepiej byłoby umrzeć niż je zobaczyć.
Ja je widziałem.”
Zło może przybierać różnorakie formy. Z wieloma z nich spotykamy się na co dzień. Mogą być czymś tak niewinnym, jak drobne kłamstwo czy kradzież, a mogą być też okrutnym morderstwem, gwałtem, czy molestowaniem fizycznym i psychicznym. Tak wiele teraz słyszy się w wieczornych wiadomościach o takich wydarzeniach, tak wiele czyta się o nich w internecie, w gazetach... a mimo to, ludzkie okrucieństwo nie przestaje nas zaskakiwać i przerażać. Bo właśnie tego każdy z nas boi się najbardziej. Nie wykreowanych przez jakiegoś autora potworów, fantastycznych postaci o groźnych mocach, nie wymyślnej czarnej magii, a nawet nie duchów i demonów. Najbardziej boimy się ludzi - istot tak różnorodnych, złożonych, o tak odmiennych od siebie umysłach i zamiarach. Nigdy tak do końca nie jesteśmy w stanie poznać drugiego człowieka i odkryć wszystkich jego myśli. Jest prawdopodobieństwo, że trafimy na osoby godne naszego zaufania, ale równie dobrze możemy spotkać na swojej drodze prawdziwe potwory w ludzkiej skórze...
To nieszczęście spotyka Meg - rudowłosą, piękną dziewczynę, która straciła oboje rodziców w wypadku samochodowym. Wraz z młodszą siostrą wprowadza się ona do domu swojej dalszej kuzynki Ruth, mieszkającej z trzema synami - Williem, Donny'm i Ralphem. Na początku swojego pobytu poznaje Davida - sąsiada i przyjaciela chłopców, z którym od razu nawiązuje nić porozumienia. Dziewczyna z każdym kolejnym dniem utwierdza się w przekonaniu, że kuzynka jej nienawidzi, a jej synowie ciągle jej dokuczają. Pewnego dnia, Meg postanawia postawić się chłopcom, czym rozpętuje prawdziwy koszmar. Ruth zaczyna znęcać się fizycznie i psychicznie nad obiema dziewczynkami, czując się bezkarna przez brak reakcji ze strony otoczenia i władz. Jej agresja wzrasta do tego stopnia, że zamyka Meg w podziemnym schronie, gdzie bije ją, przypala i bezustannie poniża, a pozwala na to również swoim synom oraz innym dzieciakom z sąsiedztwa.
„To jest twoje Przekleństwo, rozumiesz? Przekleństwo Ewy. To słabość. Tutaj nas mają. Mówię ci. Kobieta jest niczym więcej jak tylko dziwką i zwierzęciem. Musisz to sobie uświadomić, musisz to zapamiętać. Po prostu wykorzystywana, rżnięta i ukarana.”
Szukacie książki, która kompletnie rozwali was emocjonalnie i sprawi, że będziecie równocześnie chcieli ją jak najprędzej odłożyć i o niej zapomnieć oraz czytać dalej, z zaintrygowaniem i niedowierzaniem przerzucając kolejne strony? W takim razie „Dziewczyna z sąsiedztwa” jest dla was. To historia, która tak niesamowicie odbija się na psychice, że czytelnik po jej lekturze nie jest już tą samą osobą. Książka dosłownie wbija w fotel i wprawia w autentyczne przerażenie i wściekłość. Tak, czytelnik złości się, bo jest zupełnie bezsilny, nie ma wpływu na zapisane wydarzenia, nie może pomóc, zareagować, a jest tylko biernym obserwatorem największego okrucieństwa, jakie można wyrządzić drugiemu człowiekowi. A często obojętność na dziejące się zło jest gorsza od samego zła.
Powieść napisana jest językiem niezwykle prostym, dosadnym, w sposób bezpośredni przekazującym owe straszne wydarzenia. Jack Ketchum nie próbuje załagodzić eufemizmami brutalnych aktów przemocy - wręcz przeciwnie - używa słów agresywnych, wyzywających, pełnych jadu i okrucieństwa. Momentami trudno sobie nawet wyobrazić to, jak człowiek, a w szczególności dziecko, jest w stanie pałać taką nienawiścią do innej osoby, być tak bezwzględnym i krzywdzącym w swoich słowach i czynach. Ta powieść ukazuje najmroczniejsze strony ludzkiej duszy, coś, co wzbudza w nas obrzydzenie, dezorientację i paraliżuje od środka. Inspiracja Ketchuma autentycznymi faktami tylko potęguje to wrażenie wewnętrznego rozbicia i niezrozumienia. Ta książka opowiada o wydarzeniach, które nigdy, ale to przenigdy nie powinny mieć miejsca. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jaką trudnością było ich spisanie, skoro czytanie wywołuje tak silne emocje.
„Złość, nienawiść i samotność są niczym pojedynczy przycisk, czekający na palec, który poprowadzi człowieka do destrukcji.”
Sylwetki postaci nakreślone są bardzo prosto i konkretnie. Poznajemy je głównie poprzez ich czyny i wypowiedzi w teraźniejszości, natomiast niewiele wiemy o ich przeszłości. Większość z nich wzbudza w czytelniku wstręt. Ruth, główna sprawczyni wszystkich krzywd uwięzionej nastolatki jest bardzo nieprzewidywalną bohaterką. Czytelnik nie wie, co ma o niej sądzić, nie potrafimy do końca ocenić, co ta kobieta sobie myśli, co nią kieruje. Jej szaleństwo w żadnym razie nie jest wytłumaczeniem krzywd, które sprawia Meg, jednak potrafi wprawić w przerażenie i pełne napięcia oczekiwanie na jej kolejne nieprzewidywalne pomysły. Jednak to nie ona wprawia czytelnika w największy strach i oburzenie. Sprawiają to dzieci. Dzieci, które za przyzwoleniem Ruth, dołączają do sadystycznych zabaw. Kobieta je podpuszcza, zachęca, a one, zafascynowane nagłym posiadaniem władzy i wyższości nad koleżanką, wpadają na tysiące strasznych pomysłów. Jedynym, który nie przyłącza się do torturowania Meg, a tylko obserwuje, jest David - narrator. Nie ma odwagi ani chęci jej krzywdzić, ale mimo to patrzy, jak robią to inni i nikomu nie mówi o aktach przemocy w piwnicy. Jako bierny obserwator, w oczach czytelnika jest równie winny, co wszyscy inni oprawcy.
„Dziewczyna z sąsiedztwa” to powieść niezwykle ciężka i przeznaczona dla czytelników o mocnych nerwach. Historia w niej ukazana jest tak drastyczna i nieludzka, że nie da się wyrazić słowami tych wszystkich emocji, które targają mną po lekturze. Obrzydzenie? Niedowierzanie? Wstręt? Żadne z tych słów nie oddaje do końca moich uczuć. Powieść jest zdecydowanie warta poznania i polecam wam sięgnięcie po nią, mimo tego, a może właśnie dlatego, że tak rozwala czytelnika emocjonalnie.
Recenzja powstała we współpracy z księgarnia internetową BookMaster
Książkę mm w planach już od jakiegoś czasu i wiem, że jestem dobrym jej odbiorcą. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńczytałam i targały mną te wszystkie emocje, o których piszesz.Również polecam.
OdpowiedzUsuńCzytałem, książka ciężka, zgadzam się, lecz nie może się równać, przynajmniej moim zdaniem, z "Jedynym dzieckiem" J. Ketchuma. "Jedyne dziecko" powaliło mnie ma kolana, przy niej odczuwałem jednocześnie bezsilność, współczucie, wstręt i gniew.
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo ciężka, zgadzam się.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jednak jednak ta historia nie może się równać z tą przedstawioną w "Jedynym dziecku"J. Ketchuma. "Jedyne dziecko" wprowadziło mnie w stan, w którym jednocześnie czułem bezsilność, gniew, smutek, współczucie i obrzydzenie. Żadna inna książka nie wpłynęła na mnie w ten sposób.
Poprzez niesamowity realizm powieści, Jack Ketchum w mojej hierarchii zajmuje pierwsze miejsce wśród autorów szeroko pojętej grozy.