Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: MAG
Ilość stron: 524
„-I mam patrzeć, jak ty będziesz umawiać się z chłopcami, zakochasz się w którymś i wyjdziesz za mąż?- jego głos stwardniał.- A ja będę umierał po trochu każdego dnia.”
Czy
wspominałam już, że uwielbiam Cassandrę Clare? To autorka, która podbiła moje
serce swoim swobodnym stylem i niebywałą wyobraźnią. Aż trudno uwierzyć, że
zwyczajna mieszkanka Nowego Jorku, pracująca jako redaktor magazynu, potrafi wymyślić
tak nadzwyczajne historie i jeszcze niezwykle barwnie przelać je na papier. Aktualnie
przeżywam fascynację serią Dary Anioła i jestem świeżo po lekturze „Miasta szkła”.
W początkowym zamyśle miało być ono zwieńczeniem trylogii, jednak autorka, ku
radości czytelników, postanowiła przedłużyć przygody Clary o kolejne trzy tomy.
Mnie również niesamowicie cieszy ten fakt i już nie mogę doczekać się, kiedy
znów odwiedzę świat Nocnych Łowców! A tymczasem zapraszam serdecznie do
poznania moich wrażeń po przeczytaniu trzeciego tomu.
Pewnego
dnia, odwiedzając matkę w szpitalu, Clary dowiaduje się jak uzyskać antidotum i
wybudzić Jocelyn ze śpiączki. Jedynym, co musi zrobić, jest podróż do Idrisu i
odnalezienie czarownika imieniem Ragnor Fell. Dziewczyna przekazuje wiadomość
zaprzyjaźnionym Nocnym Łowcom i mają wspólnie wybrać się do Alicante. Jace
jednak nie zgadza się na to, by Clary wyjechała z nimi, ale ma ku temu dość solidny
powód. Otóż Valentine posiada już dwa z trzech Darów Anioła i staje się coraz
potężniejszy. Poszukuje ostatniego przedmiotu, który sprawi, że zyska całkowita
dominację nad Clave i wreszcie będzie mógł oczyścić rasę Nocnych Łowców. By
pokazać swoją dotychczasową przewagę, wypowiada im wojnę, mając za sobą całe
zastępy Wyklętych. Jak ostatecznie zakończy się rozgrywka między dobrem, a
złem?
Akcja
„Miasta szkła” prawie w całości rozgrywa się w Idrisie, czyli krainie
zamieszkanej wyłącznie przez Nocnych Łowców. Mamy okazję poznać Alicante, które
jest siedzibą Clave oraz sąsiednie tereny miasta. Wszystkie te miejsca są
przepięknie przedstawione! Rozległe pasy zieleni, gór, rwące rzeki, lśniące
lustro jeziora Lyn i magiczne miasteczko, które przywodzi na myśl uniwersa z
najpiękniejszych baśni. Tutaj po raz kolejny możemy zaobserwować niepodważalną umiejętność
Cassandry w kreowaniu niezwykłej rzeczywistości. Choć nie ma tutaj szczegółowych
opisów i charakterystyki miejsc, wszystko krystalizuje się w wyobraźni
czytelnika w jeden, spójny obraz. A wędrowanie uliczkami Idrisu jest wspaniałym
przeżyciem! Szczególnie, że na kartach książki, rozgrywają się naprawdę
emocjonujące zdarzenia.
„Miasto szkła”
cechuje przede wszystkim bardzo dynamiczna akcja oraz mnogość intryg i
tajemnic, których większość zostaje odkryta dopiero w finale powieści. Po
drodze spotykamy jednak małe retrospekcje, wspomnienia, fragmenty, które w
jakimś stopniu pomagają nam odpowiednio zinterpretować całą historię. Poznajemy
nowych bohaterów, jeszcze bardziej przywiązujemy się do starszych i z
zapamiętaniem odkrywamy ich prawdziwe charaktery. Autorka nie raz potrafi
zaskoczyć i utwierdza czytelnika w przekonaniu, że z pewnością nie pokazała
jeszcze wszystkiego. W każdym momencie może wyciągnąć z rękawa kolejnego asa i
przedstawić postać, czy zdarzenie z zupełnie nowej perspektywy. Niesamowicie
miesza i oszukuje czytelnika, ale właśnie to trzyma go w napięciu do końca -
świadomość, że po tych wszystkich twistach, kiedy to całą noc kontemplował kto
jest dobry, a kto zły, wreszcie odkryje prawdę i przekona się, czy myślał
prawidłowo.
Sądziłam,
że nie jest to możliwe, ale „Miasto szkła” podobało mi się jeszcze bardziej niż
dwa poprzednie tomy! Łączy w sobie najmocniejsze strony „Miasta kości” i „Miasta
popiołów” - jest genialna pod względem emocjonalnym i pod względem kreacji
bohaterów, ale równocześnie jest pełna nieustającej akcji, szybkiego tempa i
mnóstwa intryg, które czytelnik śledzi z zapartym tchem. Jak dla mnie, byłoby
to piękne ukoronowanie świetnej trylogii, aczkolwiek cieszę się, że autorka
zdecydowała się poświęcić bohaterom jeszcze kolejne trzy książki. Mam jedynie
nadzieję, że nie będzie to zwykłe lanie wody, ale spora dawka dobrej akcji.
Cóż, niebawem się o tym przekonam, a Was zachęcam gorąco do rozpoczęcia własnej
przygody z tą serią.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MAG!
Książka do nabycia w księgarniach:
FONT polska księgarnia
Gandalf
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
Czytam fantastykę
Książka do nabycia w księgarniach:
FONT polska księgarnia
Gandalf
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
Czytam fantastykę
Już od dłuższego czasu mam ochotę na te serię tym bardziej, że zrobiło się o niej tak głośno.
OdpowiedzUsuńNa razie niestety mam jeszcze trochę książek na półce i raczej nie dam rady wziąć się za trylogię :)
Podzielam twoje zauroczenie twórczością Cassandry Clare, dawno żadna seria nie wciągnęła mnie w swój świat w takim stopniu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak na razie to najlepsza część z całej serii. Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńDokładnie! Baardzo podoba mi się Idris jako miejsce akcji, dlatego jak na razie najlepiej wspominam trójeczkę :D
Usuńsłyszałam dużo dobrego o tej serii i mam ją w planach:D
OdpowiedzUsuńJestem fanką tej serii już od kilku lat. ;) Zazdroszczę nowych wydań, ja póki co mam te stare;)
OdpowiedzUsuń