Autor: Ian McEwan
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 240
„A więc jestem tutaj, obrócony nogami do góry. Ze skrzyżowanymi cierpliwie rękami, czekam, czekam i zastanawiam się, w kim właściwie jestem i po co”
Czy zastanawialiście się kiedyś z jakiego momentu życia pochodzą wasze najwcześniejsze wspomnienia? Czy jest to okres szkoły podstawowej, przedszkola, czy może jeszcze wcześniejszych lat dzieciństwa? Większość ludzi wskazuje na czas trzeciego roku życia, kiedy to mózg u człowieka zaczyna rozwijać się w nieprawdopodobnym tempie. Czy jest więc możliwe, żeby już jako płód w łonie matki, dziecko miało w pełni rozwiniętą świadomość? Cóż, w powieści Iana McEwana, jak najbardziej.
Autor w powieści „W skorupce orzecha” uczynił narratorem właśnie płód, przebywający jeszcze w bezpiecznym schronieniu, jakim jest macica jego matki, Trudy. Opowiada on historię z punktu widzenia nienarodzonego jeszcze dziecka, które rozpoznaje ludzi za pomocą brzmienia ich głosów, a kolory i kształty z łatwością sobie wyobraża, dopasowując je do znanych sobie smaków i dźwięków. „W skorupce orzecha” jest jednak nie tylko opowieścią o niezwykle inteligentnym i błyskotliwym płodzie, ale także o zdradzie i paskudnym spisku. Trudy ma romans z Claudem, czyli z bratem swojego męża i ojca narratora. Chcąc pozbyć się go ze swojego życia, ale zachować przy tym małżeński majątek, Trudy wraz ze swoim nowym partnerem planują morderstwo. Bezsilny płód nie może zrobić nic, aby uratować swojego ojca, jest zmuszony do biernej obserwacji okrutnych wydarzeń.
„To nie lada sztuka zabić kogoś i nie ponieść konsekwencji. Miarą sukcesu jest <morderstwo doskonałe>. A człowiekowi trudno osiągnąć doskonałość.”
„W skorupce orzecha” to bardzo niepozorna książka, niewielka objętościowo i z dosyć enigmatycznym opisem wydawcy, ale skrywa w sobie dużo więcej, niż można by się spodziewać. Tak nietypowy narrator sprawia, że czytelnik z jednej strony jest skonsternowany i próbuje pogodzić się z tą abstrakcyjnością, a z drugiej strony z zaciekawieniem przewraca kolejne strony i zachwyca się pomysłem na takie przedstawienie tej oklepanej już fabuły o zdradzie i śmierci. Płód w tej książce to postać niezwykle mądra, błyskotliwa i snująca rozbudowane refleksje na temat współczesnego świata; polityki, gospodarki i innych „dorosłych tematów”. Jest to powieść nie tyle skierowana na akcję i intrygę związaną z morderstwem, jak na rozważania filozoficzne związane z człowieczeństwem.
Jest to powieść, która wymaga dużego skupienia i w pełni poddania się jej treści. Każde słowo jest tutaj istotne, a całość tworzy szerokie spektrum ludzkich myśli i zachowań oraz tego, jakie przynoszą one konsekwencje. Styl Iana McEwana jest dosyć specyficzny i na pewno nie spodoba się każdemu czytelnikowi. Jeśli lubicie filozoficzne książki, z wieloma refleksjami, przemyśleniami, związane z psychiką człowieka, to zdecydowanie polecam wam tę pozycję i gwarantuję, że się nie rozczarujecie.
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Albatros
Skorzystam z polecenia :)
OdpowiedzUsuń