Autor: Brandon Sanderson
Wydawnictwo: IUVI
Ilość stron: 312
„I pamiętajcie: mimo że ta książka sprzedawana jest jako powieść fantastyczna, musicie traktować wszystko, co w niej przeczytacie, z absolutną powagą, bo są to rzeczy ważne, w żadnym razie nie głupie, i zawsze mają sens. Kalarepa.”
Brandon Sanderson to autor, który kojarzy mi się z nietuzinkowymi pomysłami, oryginalnością i niezwykłą wyobraźnią. Jest to jeden z nielicznych pisarzy książek fantastycznych, który w swoich utworach w świetny sposób pokazuje czytelnikowi rzeczy, miejsca i zdolności, o jakich ten by nawet nie pomyślał. Fabuła zyskuje przez to na atrakcyjności, a jej logiczność i sposób pisania Sandersona sprawiają, że te książki są po prostu genialne. Większość serii pisarza osadzona jest w uniwersum cosmere i są to powieści skierowane do raczej starszego czytelnika. Brandon stworzył jednak cykl również dla młodszego odbiorcy, a opowiada on o przygodach chłopca imieniem Alcatraz. Rozpoczyna go tom zatytułowany „Piasek Raszida”.
Alcatraz Smedry to nastolatek, który sprawia mnóstwo problemów. Nic więc dziwnego, że ciągle zmienia rodziny zastępcze, a każda kolejna po niedługim czasie ma go dosyć. Kiedy pewnego dnia przypadkowo podpala kuchnię w swoim nowym domu, wydaje się, że znów będzie musiał się przenieść. Zanim jednak dopadają go konsekwencje, chłopiec otrzymuje tajemniczą przesyłkę ze spadkiem po nieżyjących rodzicach, a jednocześnie prezentem na trzynaste urodziny. Podarunkiem okazuje się być woreczek piasku, który niedługo później zostaje skradziony przez tajemniczą organizację Bibliotekarzy. Od tego momentu życie Alcatraza zmienia się nie do poznania - spotyka swojego dziadka i kuzynów, poznaje wojowniczkę Bastylię, dowiaduje się więcej o swojej rodzinie i swoim dziedzictwie. Od teraz będzie działał przeciwko niebezpiecznej organizacji Bibliotekarzy, a jego pierwszym zadaniem będzie odzyskanie skradzionego Piasku Raszida i tym samym odebranie wrogom możliwości przejęcia władzy nad światem. Czy zwykły trzynastolatek poradzi sobie z taką odpowiedzialnością?
„Piasek Raszida” to świetny wstęp do nowej przygodowo-fantastycznej serii Brandona Sandersona. Po raz kolejny zostałam miło zaskoczona pomysłami autora, ale także bardzo ciekawym stylem pisania. Alcatraz nie jest tutaj tylko narratorem pierwszoosobowym, ale przedstawia się jako sam autor książki, który opowiada swoją historię. Dzięki takiemu zabiegowi nie mamy tylko zapisu tej głównej fabuły, poszczególnych wydarzeń, ale także wtrącenia od Alcatraza, który jako autor bardzo często zwraca się wprost do czytelnika. Zdradza przy tym wiele „trików” stosowanych przez pisarzy, a także wyjaśnia na podstawie własnego utworu niektóre takie zabiegi. Z początku ciężko było mi przyzwyczaić się do tych wtrąceń i zatrzymywania akcji na kilka linijek, ale z czasem przywykłam i nawet zaczęły mi się podobać różne ciekawostki od autora, a także jego sarkastyczne poczucie humoru.
Sama historia również jest pełna żartów słownych i sytuacyjnych, które w połączeniu z naszpikowaną akcją fabułą, przywiodły mi na myśl książki Ricka Riordana, będące moim zdaniem bardzo zbliżone klimatem i właśnie humorem do „Piasku Raszida”. Riordan korzysta jednak ze znanych mitologii świata i to na nich opiera swoje powieści, natomiast Sanderson wymyśla własne, nietypowe fantastyczne wątki, światy, zdolności i przedmioty, co jest nie lada sztuką! W „Piasku Raszida” stworzył on grupę Bibliotekarzy, którzy kontrolują niemal cały świat i nie dopuszczają do tego, by zwykli ludzie dowiedzieli się o magii. Alcatraz dopiero w wieku trzynastu lat odkrywa, że istnieje tak naprawdę wiele innych lądów na świecie, które są skrzętnie ukrywane, że istnieją Okulatorzy, posiadający wyjątkowe zdolności, że gdzieś tam w ukryciu trwa wieczna wojna między Bibliotekarzami, a rodem Smedrych. Fabuła jest bardzo interesująca i niebanalna, czego dowodzi również fakt, że główny bohater nie jest jakoś wyjątkowo uzdolniony, nie staje się z dnia na dzień bohaterem, wybrańcem. Zresztą nic w tej książce nie jest takie, jak by tego oczekiwał czytelnik. Sanderson celowo stosuje zabiegi, które mają w sposób ironiczny odwrócić tutaj schematy i zaskoczyć odbiorcę.
Warto poświęcić kilka słów na pochwalenie pięknego wydania książki, w środku którego znajdziemy ilustracje autorstwa Hayley Lazo. Pomysł na zilustrowanie tej historii był strzałem w dziesiątkę, bo znacznie zyskuje ona na atrakcyjności i to nie tylko w oczach młodszego odbiorcy. Kreska Hayley Lazo jest bardzo przyjemna dla oka i mi osobiście przywodzi na myśl niektóre disneyowskie kreskówki, co z kolei prowadzi do refleksji, że „Piasek Raszida” świetnie sprawdziłby się również w takiej formie na ekranach telewizorów. Ale póki co zachęcam do sięgnięcia po wersję książkową i przekonanie się, jak Brandon Sanderson poradził sobie z napisaniem czegoś dla młodszego odbiorcy, prostszym językiem i z mniej skomplikowaną fabułą. Moim zdaniem wyszło mu to znakomicie i niecierpliwie czekam na kolejne tomy tej serii!
Tekst jest oficjalną recenzją dla portalu LubimyCzytać :)
Właśnie ostatnio zaciekawiła mnie ta książka, więc będę wypatrywać okazji żeby ją przeczytać. Powieści Sandersona co prawda jeszcze nie znam, ale zamierzam to w najbliższym czasie zmienić. ^^
OdpowiedzUsuń