Autor: Janusz Koryl
Wydawnictwo: Dreams
Ilość stron: 142
„Czarny jak sadza gawron siedział na głowie nieruchomego mężczyzny. Zawzięcie stukał dziobem w twardą skorupę pod warstwą skołtunionych włosów, jakby chciał ją przebić na wylot i sprawdzić, co jest pod spodem. Od czasu do czasu przerywał swoją pilną robotę i donośnym krakaniem obwieszczał, że on tutaj rządzi.”
Janusz
Koryl to z wykształcenia polonista. W 1985 roku debiutował zbiorem wierszy Uśmierzanie źródeł. Jest autorem
reportaży, poetą, prozaikiem. Wydał kilkanaście książek poetyckich oraz cztery
powieści, w tym Sny. Jest to kolejny
polski autor, któremu postanowiłam dać szansę i byłam ciekawa jak wypadnie w
moich oczach. Jestem świeżo po lekturze i muszę przyznać, że Pan Janusz
pozytywnie mnie zaskoczył.
Dynów
jest małym, spokojnym miasteczkiem na Podkarpaciu, gdzie dochodzi do całej
serii śmiertelnych wypadków. W żadnym z tych przypadków policja nie może
odnaleźć sprawcy zdarzenia, a także jego motywu, gdyż umierają osoby spokojne,
życzliwe, które nigdy nie miały większych wrogów. Mieszkańcy coraz bardziej się
boją, niewiadomo kto będzie następny. Tylko jedna osoba może pomóc w
zapobiegnięciu kolejnym wypadkom. Tą osobą jest miejscowy proboszcz, ksiądz
Eugeniusz, któremu śnią się przerażające wizje przyszłości. Każdy z tych
koszmarów zapisuje w niebieskim zeszycie, który może bardzo pomóc policji w
przyszłych śledztwach...
Sny to świetna powieść łącząca w
sobie literaturę obyczajową, thriller, kryminał i nutkę horroru. Senne koszmary
księdza Eugeniusza zostały opisane bardzo realistycznie, można wręcz poczuć
panujące wokół napięcie. Autor szczędzi rozległych opisów miejsc i postaci, a
cechy bohaterów ujawniają się już w ich postępowaniu. Książka jest króciutka,
bo liczy jedynie sto stron z haczykiem. Nie jest przez to jednak mniej wyczerpująca
niż inne powieści tego typu o większej objętości, a wręcz przeciwnie! Przez
cały czas coś się dzieje, a czytelnik z zainteresowaniem śledzi akcję, bez
cienia znudzenia. Cieszę się, że autor wszystko jasno opisał, a nie starał się tego
na siłę przeciągać, bo nie byłoby takiej potrzeby.
Takim
głównym bohaterem wokół, którego kręci się cała akcja jest proboszcz parafii, ksiądz
Eugeniusz. To on miewa sny, w których widzi te przerażające sceny, które mają
się w przyszłości dokonać. Z początku jest mu z tym źle, boi się komukolwiek to
wyjawić, aby nie wyjść na człowieka niespełna rozumu, jednak w końcu postanawia
współpracować z policją. W tym momencie przechodzi na dalszy plan, a akcja
skupia się bardziej na komendantach i tak pozostaje już do końca. Ksiądz
Eugeniusz jest człowiekiem racjonalnym, wrażliwym na ludzkie dobro i pomocnym.
Bardzo dobrze spełnia się w wykonywanej profesji i jest uznanym członkiem
społeczności. Pojawia się więc pytanie, dlaczego właśnie on musi co noc oglądać
przerażające sceny śmierci? Sądzę, że Bóg miał do niego na tyle zaufania, aby
powierzyć w jego ręce los tych ludzi, ale to tylko takie moje osobiste
wynurzenia.
Pozostałe
postaci może nie są równie absorbujące, ale są dość ciekawe i przede wszystkim
bardzo realistyczne. Łatwo je sobie wyobrazić, urzeczywistnić. Warto zwrócić
uwagę na dziennikarzy i ogólnie prasę w widzeniu Koryla. Są to ludzie
bezwzględni, którzy zrobią wiele, aby zdobyć pożądane informacje. W prawdziwym
życiu nie zawsze tak bywa, ale wszelkiej maści tabloidy i brukowce opierające
się tylko o newsy z życia sław często są tak odbierane.
Kolejną
rzeczą wartą uwagi jest oprawa graficzna. Pierwsze co rzuca się w oczy, gdy
sięga się po książkę to świetnie dobrana okładka. Bardzo przypadły mi do gustu
ciemne kolory i tajemniczy, mroczny klimat, a kruk siedzący na literze ma fajne
symboliczne znaczenie. Dodatkowo, książeczka jest świetnie wydana. Kartki są
odpowiedniej, wygodnej grubości, a czcionka dość duża, więc czytanie nie
sprawia żadnego problemu, a jedynie może przysporzyć przyjemności.
Sny są pierwszą powieścią Janusza
Koryla jaką udało mi się przeczytać i po tak udanym pierwszym spotkaniu z
twórczością autora, z pewnością sięgnę po kolejne jego książki. Polecam
wszystkim bez wyjątku i już zacieram ręce na Ceremonię, która niedawno ukazała się nakładem wydawnictwa Dreams.
Moja ocena: 7/10
Moja ocena: 7/10
Za możliwość zapoznania się z twórczością Janusza Koryla serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dreams!
Recenzja bardzo ciekawa i pozytywna. Mimo, że o książce i autorze słyszę pierwszy raz to przy najbliższej okazji z chęcią zapoznam się z twórczością tego Pana.
OdpowiedzUsuńZachęcająco. Może kiedyś uda mi się przeczytać tą książkę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA tak, rzeczywiście króciutka, a jeszcze recenzja taka zachęcająca...
OdpowiedzUsuń