Ilość stron: 392
„Mam małą obsesję na punkcie sztuki kłamania, w której sama nie jestem zbyt dobra - zdaję się, że posiadam wbudowany wewnętrzny przymus mówienia prawdy w sytuacjach, gdy lepiej byłoby milczeć.”
Nie od dziś wiadomo, że kłamstwa są niebezpieczne. Potrafią stworzyć iluzję tego, że wszystko jest w porządku, kiedy tak naprawdę jedna osoba żyje w nieświadomości, a drugą dręczą wyrzuty sumienia. Prawda jednak prędzej czy później wychodzi na jaw, a konsekwencje wcześniejszych kłamstw są nieprzewidywalne, co doskonale widać w „Księdze kłamstw”.
Powieść opowiada o losach dwóch sióstr bliźniaczek - Quinn i Piper, które poznają się dopiero na pogrzebie swojej matki. Nigdy wcześniej się nie widziały, zostały rozdzielone tuż po urodzeniu. Piper została ze swoją matką Isobel, a jej dzieciństwo przypominało bajkę - piękny dom, pełna rodzina, pieniądze, pozwalające spełnić wszystkie zachcianki, normalna szkoła i zgrana paczka przyjaciół. Inaczej potoczyły się losy Quinn, która została oddana pod opiekę babce - matce Isobel - wróżbitce. Dziewczyna mieszkała w niewielkim domku na kompletnym odludziu, w ubóstwie i odosobnieniu, tylko od czasu do czasu odwiedzana przez matkę. Dlaczego Quinn została tak odseparowana od reszty świata i własnej siostry? Dlaczego zostały potraktowane tak niesprawiedliwie? Po śmierci matki bliźniaczki poznają odpowiedzi na te pytania. A prawda może je zniszczyć.
„Księga kłamstw” to książka, która zdecydowanie przyciąga uwagę, nie tylko piękną okładką, ale też enigmatycznym opisem, sugerującym dobry, mroczny thriller dla młodzieży. No właśnie - książka nie tylko swoim opisem sugeruje ów gatunek, ale także jest reklamowana jako thriller. Można więc wyobrazić sobie moje zaskoczenie, kiedy w książce zaczęły pojawiać się elementy magiczne, aż w końcu po zakończeniu lektury miałam wrażenie, że przeczytałam po prostu powieść fantastyczną, która z thrillerem miała niewiele wspólnego. W „Księdze kłamstw” pojawiają się bowiem wątki czarownic, a także kilka stworzeń i przedmiotów o bardzo fantastycznym zabarwieniu, które są oryginalnym tworem autorki. Na pewno nie tego spodziewa się czytelnik, sięgając po książkę, która jest rzekomo thrillerem i ma zawierać po prostu mroczną rodzinną historię.
Nie znaczy to jednak, że czuję się zawiedziona - wręcz przeciwnie! Może nie na taką opowieść liczyłam, może nie takiego rozwoju fabuły się spodziewałam, ale w efekcie bardzo mi się ta książka podobała. Historia jest bardzo fajna - świeża i wielobarwna. Pierwsza połowa tej książki jest spokojna, dużo w niej zwyczajnego życia nastolatków, przyjaźni, miłości, przeważają tam wątki obyczajowe. Druga natomiast stanowi całkowity kontrast - pojawia się mroczny dom oddalony kilometry od cywilizacji, ponure wrzosowiska, złowieszcze sny i cienie. Dużo jest magii, jednak tej niebezpiecznej, która może spowodować wiele kłopotów i nieszczęść.
Bardzo podoba mi się narracja w tej książce, bo poznajemy historię zarówno z perspektywy Quinn, jak i Piper. Możemy wówczas lepiej poznać obydwie z tych postaci i dowiedzieć się, co stoi za ich takimi, a nie innymi decyzjami. Teri Terry pisze naprawdę świetnie - prosto i lekko, przez co książkę czyta się błyskawicznie. Bardzo wciąga, co w moim przypadku zaowocowało nieprzespaną nocą, a w konsekwencji przysypianiem na wykładach. Absolutnie jednak nie żałuję, bo „Księga kłamstw” okazała się jedną z najlepszych książek tego roku do tej pory. Zdecydowanie polecam i to nie tylko młodzieży, bo moja mama również świetnie się bawiła podczas lektury.
Powieść opowiada o losach dwóch sióstr bliźniaczek - Quinn i Piper, które poznają się dopiero na pogrzebie swojej matki. Nigdy wcześniej się nie widziały, zostały rozdzielone tuż po urodzeniu. Piper została ze swoją matką Isobel, a jej dzieciństwo przypominało bajkę - piękny dom, pełna rodzina, pieniądze, pozwalające spełnić wszystkie zachcianki, normalna szkoła i zgrana paczka przyjaciół. Inaczej potoczyły się losy Quinn, która została oddana pod opiekę babce - matce Isobel - wróżbitce. Dziewczyna mieszkała w niewielkim domku na kompletnym odludziu, w ubóstwie i odosobnieniu, tylko od czasu do czasu odwiedzana przez matkę. Dlaczego Quinn została tak odseparowana od reszty świata i własnej siostry? Dlaczego zostały potraktowane tak niesprawiedliwie? Po śmierci matki bliźniaczki poznają odpowiedzi na te pytania. A prawda może je zniszczyć.
„Księga kłamstw” to książka, która zdecydowanie przyciąga uwagę, nie tylko piękną okładką, ale też enigmatycznym opisem, sugerującym dobry, mroczny thriller dla młodzieży. No właśnie - książka nie tylko swoim opisem sugeruje ów gatunek, ale także jest reklamowana jako thriller. Można więc wyobrazić sobie moje zaskoczenie, kiedy w książce zaczęły pojawiać się elementy magiczne, aż w końcu po zakończeniu lektury miałam wrażenie, że przeczytałam po prostu powieść fantastyczną, która z thrillerem miała niewiele wspólnego. W „Księdze kłamstw” pojawiają się bowiem wątki czarownic, a także kilka stworzeń i przedmiotów o bardzo fantastycznym zabarwieniu, które są oryginalnym tworem autorki. Na pewno nie tego spodziewa się czytelnik, sięgając po książkę, która jest rzekomo thrillerem i ma zawierać po prostu mroczną rodzinną historię.
Nie znaczy to jednak, że czuję się zawiedziona - wręcz przeciwnie! Może nie na taką opowieść liczyłam, może nie takiego rozwoju fabuły się spodziewałam, ale w efekcie bardzo mi się ta książka podobała. Historia jest bardzo fajna - świeża i wielobarwna. Pierwsza połowa tej książki jest spokojna, dużo w niej zwyczajnego życia nastolatków, przyjaźni, miłości, przeważają tam wątki obyczajowe. Druga natomiast stanowi całkowity kontrast - pojawia się mroczny dom oddalony kilometry od cywilizacji, ponure wrzosowiska, złowieszcze sny i cienie. Dużo jest magii, jednak tej niebezpiecznej, która może spowodować wiele kłopotów i nieszczęść.
Bardzo podoba mi się narracja w tej książce, bo poznajemy historię zarówno z perspektywy Quinn, jak i Piper. Możemy wówczas lepiej poznać obydwie z tych postaci i dowiedzieć się, co stoi za ich takimi, a nie innymi decyzjami. Teri Terry pisze naprawdę świetnie - prosto i lekko, przez co książkę czyta się błyskawicznie. Bardzo wciąga, co w moim przypadku zaowocowało nieprzespaną nocą, a w konsekwencji przysypianiem na wykładach. Absolutnie jednak nie żałuję, bo „Księga kłamstw” okazała się jedną z najlepszych książek tego roku do tej pory. Zdecydowanie polecam i to nie tylko młodzieży, bo moja mama również świetnie się bawiła podczas lektury.
Tekst jest oficjalną recenzją dla portalu LubimyCzytać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz i zapraszam ponownie :)