Autor: Richard Paul Evans
Wydawnictwo: Znak literanova
Ilość stron: 320
„Rezygnacja nie zawsze jest zła. Nie powinniśmy trwać w błędzie tylko dlatego, że popełnienie go zajęło nam mnóstwo czasu.”
Richard Paul Evans to autor, który kojarzy mi się z pięknymi powieściami obyczajowymi, które wzruszają i dają bardzo dużo do myślenia, będąc przy tym niezwykle lekkimi w czytaniu. Doskonale pamiętam pierwszą książkę jego autorstwa, jaką przeczytałam - „Obiecaj mi” - która była jednocześnie pierwszą książką, dla której zarwałam noc! Zachwyciła mnie jej fabuła, bohaterowie i piękne przesłanie, dlatego później sięgnęłam po twórczość Evansa ponownie. Teraz, gdy w księgarniach ukazała się pierwsza część nowej trylogii jego autorstwa, a mianowicie „Sprzedawca marzeń”, nie mogłam sobie odmówić i musiałam jak najszybciej ją przeczytać.
Książka opowiada o Charlesie Jamesie, człowieku który dorobił się ogromnych pieniędzy i wielkiej sławy w bardzo młodym wieku. Nie miał łatwego dzieciństwa, bo pamięta z niego głównie agresję ojca, bezsilność matki i biedę, która doprowadzała go do szukania jedzenia w kontenerach na śmieci. Nie było mu łatwo zarówno materialnie, jak i psychicznie, ale był na tyle silny, by wyrwać się z domu i zacząć samodzielne, lepsze życie. Był ambitny i szybko się uczył, więc tak naprawdę drzwi do kariery stały przed nim otworem. Kilku życzliwych ludzi i kilka zbiegów okoliczności sprawiły, że znalazł się w miejscu, w którym chciałaby się znaleźć większość ludzi - stał się „sprzedawcą marzeń”. Odnalazł swoje miejsce na świecie i wydawało mu się, że jest szczęśliwy. Jednak czasem to, co bierzemy za szczęście, jest tyko jego iluzją...
„Przeszłość nas nie opuszcza, ale my możemy opuścić ją. Nasza przeszłość nie jest nami bardziej, niż my jesteśmy drogą, którą tu przyjechaliśmy. Jest skończona, istnieje tylko tu. - Postukał palcem w prawą skroń. - Ale tak naprawdę nie mówimy o uwolnieniu się od przeszłości. To nie przeszłość nas zniewala, tylko przyszłość, która jest z nią połączona. Biorąc do ręki kij, podnosisz jego oba końce. Czasami trzeba odrzucić kij.”
„Sprzedawca marzeń” to kolejna książka Evansa, którą pochłonęłam w kilka godzin, i którą szczerze uwielbiam. Ten autor ma w stylu pisania coś takiego, co sprawia, że jego książki czyta się z wielką łatwością i przyjemnością, a w dodatku bardzo ciężko odłożyć je na bok. Po raz kolejny dałam się wciągnąć w bardzo fajną historię, z pozoru prostą i wtórną, ale zarazem niezwykle uniwersalną i przekazującą bardzo prawdziwe spostrzeżenia na temat ludzi, ich zachowań i pragnień. „Sprzedawca marzeń” to o tyle wyjątkowa książka Evansa, że jej fabuła oparta jest na prawdziwej historii mężczyzny, na którego podobieństwo autor stworzył postać Charlesa. I faktycznie tę prawdziwość można dostrzec. Jest to opowieść, która z powodzeniem mogła zdarzyć się naprawdę, i która niesie wiele istotnych życiowych mądrości, będących przestrogą dla ludzi, którzy tak jak Charles w pogoni za pieniądzem zaniedbują o wiele ważniejsze rzeczy w swoim życiu.
Narracja jest pierwszoosobowa, z punktu widzenia Charlesa, czyli naszego głównego bohatera, który opowiada swoją historię zdobycia ogromnego majątku, zaczynając już od najmłodszych lat dzieciństwa. Rozstrzał czasowy jest więc bardzo duży, bo obejmuje kilkadziesiąt lat, ale taki wgląd w życie Charlesa i poszczególne sytuacje, które przytacza, pozwala na lepsze zrozumienie go i jego postępowania. Czytelnik doskonale widzi jak kształtowały się jego pragnienia, jak dążył do spełnienia marzeń, jak ciężko na to pracował, a także jak w pewnym momencie zagubił się w tym wszystkim i przestał dostrzegać wszystko inne poza własną karierą. Ta część jego historii, która zawarta jest w „Sprzedawcy marzeń” to kawał jego życia, a zarazem tylko mały wstęp do tego, co jeszcze przed nim. Książka kończy się w punkcie zwrotnym w życiu Charlesa i zostawia bardzo wiele niedokończonych kwestii, masę pytań i wątpliwości, które, mam nadzieję, zostaną wyjaśnione w kolejnych tomach tej trylogii.
Jestem bardzo usatysfakcjonowana lekturą tej powieści i podobała mi się ona nie mniej niż inne tego autora, które miałam przyjemność czytać. Richard Paul Evans jest dla mnie królem powieści obyczajowej z morałem i już nie mogę się doczekać kiedy sięgnę po kontynuację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz i zapraszam ponownie :)