„Kogo kocha Benny? Swoje małe, słodkie lalki.
Póki są posłuszne i nie stają z nim do walki.
Dba, by były piękne. Włosy im układa
i na ich młode ciałka sukienki zakłada.
A gdy noc zapada do zabawy przystępuje.
Młodsza lalka uległa, starsza walczyć próbuje.
Lecz kiedy ta ulubiona od niego ucieka,
nie liczy się, że druga pozostać przyrzeka.
Serce pęka mu z rozpaczy, oczy ma pełne łez,
jego lalka musi wrócić, bądź jej życia nadszedł kres.”
„Skradzione laleczki” to niezwykle głośna premiera ostatnich tygodni. Książka kontrowersyjna, szokująca już samym opisem fabuły, gwarantująca ogromne emocje - nie mogłam przejść obok niej obojętnie! Poza tym prawie 4.5 gwiazdki na goodreads do czegoś zobowiązuje i najpewniej świadczy o tym, że Ker Dukey i K. Webster napisały coś naprawdę dobrego i wartego uwagi. Czy faktycznie „Skradzione laleczki” są tak fenomenalne? Oj, owszem.
Fabuła kręci się głównie wokół postaci Jade Phillips - teraz dorosłej kobiety i szanowanej pani detektyw, a dwanaście lat temu czternastolatki uprowadzonej wraz z młodszą siostrą, Macy, z pchlego targu przez sprzedawcę lalek. Jade udało się wtedy uciec, jednak nie zdołała uratować Macy, co prześladuje ją non stop w teraźniejszości. Kobieta nie ustaje w poszukiwaniach siostry i swojego oprawcy, Benny'ego, ciągle przeżywając na nowo wszystkie traumatyczne sytuacje z przeszłości. Ten psychopatyczny potwór tak zszargał jej psychikę, że kobieta po prostu nie jest w stanie w stu procentach o nim zapomnieć. Ciężko jest jej ułożyć sobie życie, szczególnie miłosne, dlatego rzuca się w wir pracy i detektywem jest naprawdę genialnym. Mimo wszystko nie może ruszyć naprzód dopóki nie uratuje Macy, którą widzi w każdej zaginionej dziewczynie. Kiedy w końcu wpada na pewien trop, nic nie jest w stanie jej zatrzymać. Wygląda na to, że szykuje się kolejne spotkanie z Bennym...
Wiecie co moim zdaniem sprawia, że „Skradzione laleczki” jest tak wysoko ocenianą i uwielbianą przez czytelniczki książką? Po pierwsze: czyta się ją tak dobrze i z tak ogromną lekkością, że poza tymi wszystkimi ciężkimi emocjami związanymi z fabułą, lektura tej powieści to czysta przyjemność. Napisana jest bardzo dobrze - prostym stylem, ale nie zahaczającym jednocześnie o infantylność. Narracja jest pierwszoosobowa, z perspektywy Jade, a wydarzenia teraźniejsze przeplatane są wspomnieniami głównej bohaterki z czasu porwania i przebywania w zamknięciu. Wszystkie fakty dotyczące Benny'ego i poszczególnych sytuacji sprzed dwunastu lat poznajemy zatem stopniowo, wraz z biegiem fabuły w teraźniejszości i postępami Jade w śledztwie. Ten zabieg sprawdził się tutaj świetnie, bo autorki powoli odkrywają kolejne karty, utrzymując czytelnika w napięciu przez calutką książkę. Poza tym gdyby te retrospekcje umieścić jedna po drugiej, „Skradzione laleczki” mogłyby dostarczyć tyle ciężkich emocji i bólu, że nie dałoby się tego przeczytać z przyjemnością i w tak szybkim tempie.
Benny to postać rodem z najgorszych koszmarów. Psychopata, potwór, chory człowiek, kompletnie pozbawiony empatii i głębszych uczuć. W swoim życiu spotkałam już wiele czarnych charakterów w książkach, ale Benny trafia do ścisłej czołówki tych najobrzydliwszych. Jeśli nie na pierwsze miejsce! Autorki stworzyły postać, której się nienawidzi, którą się gardzi i która wywołuje jeszcze masę innych negatywnych emocji. Benny jest bohaterem perfekcyjnym w takiej właśnie stylizacji - my nie mamy go lubić, a wręcz przeciwnie! Mamy zobaczyć jakie okropne formy potrafi przybrać zło w realnym świecie i jakie czyhają na nas zagrożenia. Przedstawienie tego jest mocne i bardzo dosadne, ale w taki sposób możemy dużo lepiej zrozumieć osoby skrzywdzone przez tego człowieka. Drastycznie i brutalnie, ale tak to niejednokrotnie wygląda w realnym świecie.
„Skradzione laleczki” to książka, jakiej nigdy wcześniej nie miałam okazji czytać. W oryginalny sposób łączy w sobie elementy thrillera, erotyka i dark romance, tworząc kompozycję tak mocną i emocjonującą, że mam ochotę na więcej! Ta powieść to zdecydowanie propozycja dla starszego czytelnika, odpornego na drastyczne sceny przemocy i seksu. Szczególnie polecam ją kobietom, bo porusza takie tematy, które są bliskie każdej z nas, i których każda z nas powinna być świadoma. W brutalny sposób ukazuje jak może zmienić się postrzeganie świata przez dziewczynę, po uprzednim naruszeniu jej intymności i kobiecości. Myślę, że „Skradzione laleczki” poruszą najcieńsze struny w sercu każdej kobiety, a dodatkowo rozbudzą w niej chęć do walki z tak paskudną przemocą. Ta książka po prostu wgniata w fotel, łóżko, czy cokolwiek, na czym siedzicie, kiedy ją czytacie. Z całkowitą świadomością dołączam do grona fanów tej serii i z niecierpliwością czekam na kolejny tom!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz i zapraszam ponownie :)