29 lipca, 2018

Kłamczucha - E. Lockhart

Wierzyła, że najlepszym sposobem, by uniknąć złamanego serca, jest udawać, że się go nie ma.
Wierzyła, że to jak mówisz jest często ważniejsze niż to co masz do powiedzenia.” 

„Kłamczucha” to powieść, która wzbudza wiele kontrowersji. Zapowiadana jako mocny thriller psychologiczny o mrocznej przyjaźni dwóch młodych kobiet, rekomendowana przez Johna Greena jako piękna i piekielnie mądra, a po premierze zbierająca dosyć skrajne opinie. Byłam bardzo ciekawa, co takiego kryje w sobie ta książka, że jedni są nią zachwyceni, a inni wręcz przeciwnie. Przeczytałam. I powiem tak - te kontrowersje są jak najbardziej uzasadnione.

Na początku historii poznajemy Jule, młodą dziewczynę, która spędza już kolejny tydzień w ekskluzywnym kurorcie w Meksyku. Pływa w basenie, chodzi na siłownię, gawędzi z barmanem i pozornie wydaje się odpoczywać. Jak się jednak okazuje - dziewczyna wcale nie jest na wakacjach, ale się ukrywa. Bardzo szybko zostajemy wciągnięci w wir wydarzeń, ucieczki, walki i inne wydarzenia, które powodują nie małą konsternację w czytelniku. Co się dzieje? Kim jest ta dziewczyna, dlaczego się ukrywa i przed kim? Wszystko, co dzieje się na kartach tej książki jest z początku bardzo dziwne i osobliwe, ale przez to powoduje taki efekt, że zarówno z niepokojem, jak i dużą ciekawością przewraca się kolejne strony.

„Czy nasze najgorsze czyny definiują nas, kiedy żyjemy? A może ludzie są lepsi niż najgorsze, co kiedykolwiek zrobili?”

E. Lockhart zastosowała w tej powieści efekt odwróconej fabuły - zaczynamy od rozdziału osiemnastego, w którym poznajemy ostatni etap podróży Jule, by schodzić w dół aż do pierwszego, gdzie jej przygoda się rozpoczyna. Jest to zabieg nietypowy, który sprawia, że dość dziwnie się to czyta i ciężko początkowo się do takiej konstrukcji fabuły przekonać. Z czasem jednak nabiera to pewnego uroku i muszę przyznać, że bardzo przyczyniło się to u mnie do szybkiego tempa czytania tej książki - chciałam jak najszybciej poznać przyczyny tego, co wydarzyło się we wcześniejszych rozdziałach i po przekroczeniu połowy „Kłamczuchy” nie byłam w stanie jej odłożyć, nie poznawszy tej historii w całości. Skończyło się na tym, że pochłonęłam ją w jeden wieczór.

Jule jest postacią ciekawą, nietuzinkową i oryginalną, ale w taki bardzo niepokojący sposób. Trudno jest zrozumieć wiele z jej decyzji i czynów, szczególnie na początku, jednak po przeczytaniu całej książki można dojść do wielu ciekawych wniosków. Nie chcę oczywiście psuć Wam lektury, więc nie zdradzę w tej recenzji swoich przemyśleń na temat tej bohaterki, jednak mogę zapewnić że wywoła u Was wiele sprzecznych emocji i nierzadko wprawi Was w osłupienie. Jedno można o niej powiedzieć z całkowitym przekonaniem - dziewczyna potrafi świetnie kłamać.

„Kłamczucha” jest książką bardzo specyficzną. Zarówno ze względu na jej konstrukcję, jak i samą treść. Nie jest mi łatwo ją ocenić, bo z jednej strony bardzo mnie wciągnęła - dosłownie połknęłam ją w jeden wieczór, ale z drugiej strony wywołała u mnie tak dużo sprzecznych emocji i była tak dziwna, że sama nie wiem czy jest to jej atut, czy wręcz przeciwnie. Jeśli lubicie lekko pokręcone książki, z nietypową główną bohaterką i nie straszna Wam odwrócona chronologia, to koniecznie zwróćcie uwagę na „Kłamczuchę”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz i zapraszam ponownie :)

Inne