26 lipca, 2018

Spętani przeznaczeniem - Veronica Roth

„Dlaczego spodziewasz się, że świat pójdzie ci na ustępstwa?(...) Nikt nikomu nie obiecywał, że będzie łatwo, miło i uczciwie. Pewne są tylko ból i śmierć.”

„Spętani przeznaczeniem” to drugi i zarazem ostatni tom serii „Naznaczeni śmiercią”. Pierwszą jej część recenzowałam już ponad rok temu, ale wciąż pamiętam emocje, jakie towarzyszyły mi przy lekturze, pozytywne wrażenia po jej skończeniu i przede wszystkim ogromny niedosyt i potrzebę poznania kontynuacji losów Cyry i Akosa! Byłam zachwycona światem wykreowanym przez Veronicę Roth i liczyłam, że „Spętani przeznaczeniem” jeszcze ten zachwyt pogłębią i sprawią, że ta dylogia stanie się jedną z moich ulubionych. Niestety, coś tutaj poszło nie tak. Czyżby kolejna seria z syndromem słabego drugiego tomu?

Akcja powieści rozpoczyna się bezpośrednio po wydarzeniach z „Naznaczonych śmiercią”. Bohaterowie uciekają na odległą planetę, żeby ukryć się przed wrogami i przemyśleć swoje następne ruchy. Szybko wychodzi na jaw, że rzekomo zmarły ojciec Cyry, Lazmet Noavek, żyje i wraca, by przejąć władzę nad Shotet. Mężczyzna staje się największym problemem Akosa i Cyry, a także wielu innych ludzi, których bezpieczeństwo staje pod znakiem zapytania. Odwieczny konflikt między Shotet a Thuvhe nabiera dynamiki i angażują się w niego najważniejsi ludzie Zgromadzenia. Zbliża się wojna, która może zadecydować o życiu ogromnej ilości ludzi. Akos i Cyra muszą interweniować, aby ratować siebie i bliskich - która strona okaże się zwycięską?

„Gorliwość to podnoszenie się raz za razem z kolejnych problemów. To wytrwałość, akceptacja ryzyka i niechęć poddania się.”

Liczyłam na to, że „Spętani przeznaczeniem” wyrwą mnie z butów - autorka zakończyła pierwszy tom w taki sposób, że czekanie na kontynuację było prawdziwą męczarnią, ale także ogromnym polem do spekulacji na temat tego, jak dalej rozwiną się wątki bohaterów. Miałam nadzieję na spektakularne zakończenie serii, coś co utrzyma mnie w napięciu przez kilka godzin i pozostawi z samymi pozytywnymi emocjami. Niestety spotkał mnie zawód. Przez pierwszą połowę książki dzieje się tak mało, że naprawdę trudno jest przebrnąć przez kolejne strony. Ciężko się to czyta, czego nie ułatwia też nowy sposób narracji, bo w tym tomie oprócz Akosa i Cyry narratorką jest też Cisi, siostra Akosa. Jej wątek jest najnudniejszy w całej tej serii i gdyby fragmenty jej narracji skrócić o połowę, to całość wypadłaby dużo, dużo lepiej.

Nie ma jednak tragedii, bo druga połowa książki w końcu przypomniała mi o tym, co tak pokochałam w pierwszym tomie. Akcja nabiera tempa, a Veronica Roth funduje czytelnikowi kilka naprawdę genialnych zaskoczeń, jak na przykład to dotyczące przeszłości Cyry i Akosa. Fabuła staje się ciekawsza, bohaterowie się rozwijają, a czytelnik zaczyna mocno wciągać się w całą historię. Podobało mi się również zakończenie, które nie było przesadzone ani przesłodzone. Wciąż jednak czuję niedosyt, jeśli chodzi o świat wymyślony przez autorkę. Jest naprawdę świetnie wymyślony, ma potencjał i daje ogromne pole do popisu, jeśli chodzi o kreowanie akcji. Żałuję, że autorka nie poświęciła więcej czasu na lepsze przedstawienie innych planet i ludów, i że nie stworzyła większej ilości wątków w oparciu o nie. Z ogromną przyjemnością poczytałabym jeszcze o kulturze i zwyczajach mieszkańców, o ich międzyplanetarnych podróżach i talentach, które nadaje nurt. Gdyby rozszerzyć tę historię, usunąć niektóre zbędne wątki i dodać więcej tego wspaniałego świata, mogłaby powstać naprawdę niesamowita trylogia.

Żałuję, że tak się nie stało, ale mimo wszystko polecam Wam lekturę tej dylogii. Historia sama w sobie nie jest czymś genialnym, ale ma kilka fajnych zwrotów akcji, które potrafią zaskoczyć czytelnika. Poza tym świat wykreowany i cały ten kosmiczny klimat jest czymś naprawdę fantastycznym, co wyróżnia tę serię na tle innych. Spróbujcie, może „Spętani przeznaczeniem” Wam spodobają się nieco bardziej niż mi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz i zapraszam ponownie :)

Inne